Historia tej miłości zaczyna się dość banalnie jak na XXI wiek. Poznali się przez Internet. Chociaż dzieliła ich niemała odległość, to po pewnym czasie pisania ze sobą (jeszcze wtedy na GG), wysyłaniu sobie SMS-ów i prowadzenia długich rozmów telefonicznych, pewnego pięknego, wiosennego dnia spotkali się. Deptak przy jeziorze w jej rodzinnej miejscowości był miejscem ich pierwszego spotkania.  Choć było ono dla Natalii zwykłym i codziennym, od tamtej pory stało się wyjątkowym.

Sławomir przyjeżdżał do swojej wybranki coraz częściej. W końcu przyszedł czas przedstawienia się rodzinie (mama Nati do tej pory wspomina pierwsze spotkanie ze Sławomirem). Razem spędzali weekendy, we dwoje jeździli na wycieczki – dzielili ze sobą każdą wolną chwilę.

Ponadto zaczęli też dzielić ze sobą wspólne pasje oraz odkrywać nowe. Pokochali wspólne wyprawy w góry. I chociaż Sławomir nigdy wcześniej sam nie zamierzał wybierać się na tego typu wędrówki i nigdy go to nie interesowało, to Nati zaraziła go górskimi wyprawami. Początkowo zdobywali szczyty Beskidu Wyspowego i niższe partie Tatr, aż w końcu otarli się o śmierć w ich wysokich partiach. Do dnia dzisiejszego uwielbiają adrenalinę związaną z takimi wyprawami i starają się odkrywać kolejne piękne miejsca i zdobywać nowe szczyty.

Sławomir za to zaraził Nati rowerową zajawką, która już od dziecięcych lat mu towarzyszyła. W związku z tym, w wolnym czasie przemierzali wspólnie kilometry na rowerach górskich, chociaż Sławomir zdecydowanie wolałby, żeby były to rowery downhillowe. Mają wiele wspólnych zainteresowań i czasem starają się dzielić je również z własnymi rodzinami.

Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

Antoine de Saint-Exupery „Mały książę”